Ten sukces jest z dań, z serca

Wywiad

Rozmowa z Mariuszem Szwedem, finalistą programu MasterChef i właścicielem restauracji „Na Deskach” w Komorowie.

Skąd u pana pasja do gotowania?
– Wzięła się od rodziców. W domu każdego dnia był dwudaniowy obiad. Gotował tata, gotowała mama, później, gdy rodzice więcej pracowali a ja byłem sam w domu, to przygotowywałem posiłki dla nich. W którymś momencie zobaczyłem, że gotowanie dla kogoś sprawia mi przyjemność. 

Programy kulinarne są popularne. Wziął pan udział w MasterChef i dostał się do finałowej trójki.
– Znajomi, którzy u mnie jadali zawsze wychodzili zadowoleni i najedzeni. Kiedyś powiedzieli, że powinienem iść do programu MasterChef. Myślałem o tym długo. Gdy się zgłosiłem było już po castingach. Postanowiłem poczekać do kolejnej edycji i się potoczyło… Wszyscy wiedzą, że miałem w programie spakowaną walizkę i w każdym odcinku mówiłem „Dobra, dziś to ja wylatuję”. Program mnie podbudował. 

Skąd pomysł na restaurację w Komorowie? Wielu kucharzy wybiera duże miasta, Warszawę, czy Kraków.
– Lubi pani wejść do knajpy, gdzie właściciel siedzi przy stoliku i z panią rozmawia? W Warszawie nie ma takiego lokalu. Ludzie przychodzą do mnie zjeść i porozmawiać. Na sierpień mamy 16 imprez zamkniętych. Życzę  każdemu takiego sukcesu po pół roku działalności. Ten sukces jest ze szczerości, z dań, z serca. To przyciąga ludzi. 

Na Deskach to nie tylko restauracja…
– Organizuję w lokalu darmowe warsztaty dla dzieci. Robią własną pizzę, każdy może się „pobabrać” w kuchni. Później pizza trafia do pieca i dalej na stół dla rodziców. Wszystko całkowicie za darmo. Współpracuję z biblioteką w Komorowie. Pomagamy też fundacjom Masterchef for Dogs, aKogo, Budzik czy WOŚP. Zostałem również ambasadorem akcji Czyste Tatry. Angażuje się w to, co się dzieje w okolicy.

Jakim jest pan szefem?
– Potrafię krzyknąć, rzucić talerzem, ale takie dni ma każdy. W przypadku zespołu też rozumiem, że można mieć gorszy moment. Jest mecz? Kibicujemy razem. Ktoś potrzebuje wolnego? Nie ma problemu. Ogólnie jestem przyjazny i wyrozumiały.

Spędza pan w pracy dużo czasu. Co na to rodzina? 
– Dzieci tęsknią a telefonem nie da się tego nadrobić. Żona bywa zdenerwowana. Ale wiadomo, że jak kogoś nie ma to serce boli. Zdaję sobie sprawę, że jak się chce coś zbudować to potrzebne jest poświęcenie.

Byłeś świadkiem wypadku? Stoisz w gigantycznym korku? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie? Poinformuj o tym innych mieszkańców Pruszkowa, Grodziska i okolic. Przesyłaj zdjęcia i informacje do redakcji WPR24.pl na adres e-mail: kontakt@wpr24.pl lub SMS i MMS pod nr tel. 600 924 925.

Najczęściej komentowane

Pruszków ma nowego prezydenta

Pruszków / Wybory 2024
76

Bąk kontra Makuch

Pruszków / Wybory 2024
23
Grill gazowy