Największym sukcesem są ludzie

Region

Z Januszem Grzybem, wójtem gminy Nadarzyn, rozmawia Karolina Gontarczyk

Zarządza Pan Nadarzynem już 12 lat. Co uważa Pan za swój największy sukces?
– Największym sukcesem jest to, że stworzyliśmy grupę ludzi, którzy wspólnie chcą coś osiągnąć oraz to, że udało nam się wykorzystać szansę Nadarzyna, czyli jego doskonałe położenie. Dzięki dobremu planowi zagospodarowania przestrzennego przybywa wielu inwestorów, a jednocześnie są zachowane tereny zielone i rolnicze. Wszystkie miejscowości na terenie gminy rozwijają się harmonijnie.

A porażki?
– Porażką jest oczywiście – kolokwialnie mówiąc – kasa. W ubiegłym roku musiałem płacić ok. 530 tys. zł miesięcznie tzw. janosikowego, co daje kwotę ponad 6 mln zł w skali roku. Rozumiem, że trzeba wspierać biedniejsze gminy, ale nie w takich proporcjach! Uważam, że jest to przerzucanie odpowiedzialności państwa na gminy, co bardzo hamuje ich rozwój. Kolejna kwestia to rozliczanie środków pomocowych. Chcąc uzyskać dofinansowanie z funduszy unijnych, samorząd musi zainwestować własne środki. Później czeka nawet rok na ich rozliczenie, ponieważ okresy refinansowania są bardzo długie.

Jednak Nadarzyn znalazł się wśród gmin mających najlepsze wyniki nie tylko w naszym regionie w dziedzinie pozyskiwania pieniędzy z Unii Europejskiej, ale również w całej Polsce: 8,5 tys zł na mieszkańca. – To prawda. W zeszłym roku na 28 złożonych przez nas wniosków 20 zostało przyjętych. To jest bardzo kosztowne, ale jeżeli wychodzimy z założenia, że chcemy mieć pieniądze, to musimy je najpierw wydać.

Realizacja jakich inwestycji jest najważniejsza w tej kadencji?
– Przede wszystkim kanalizacja, która jest inwestycją bardzo niewdzięczną, najdroższą i jesz-cze na dodatek jej nie widać. Przy budowie kanalizacji niszczą się drogi, co bardzo denerwuje ludzi, bo są kłopoty z dojazdem.

Bardzo ważny jest również plan zagospodarowania przestrzennego. Obecnie na terenie gminy zmieniamy 500 hektarów, które będą przeznaczone do dalszego inwestowania. Generalnie podzieliliśmy gminę na kilka stref: mieszkaniową, mieszkaniowo-usługową i produkcyjno-usługową.

A co z terenami rekreacyjno-turystycznymi?
– Enklawą rolnictwa i turystyki jest południowy obszar naszej gminy, gdzie znajdują się szlaki turystyczne, ścieżki edukacyjne, a w przyszłości planujemy budowę parkingów leśnych. Te tereny łączą się z zabytkowym parkiem w Młochowie, w którym została przeprowadzona rewitalizacja za 12 mln zł. Park po zakończeniu inwestycji został uznany za najpiękniejszy na Mazowszu w kategorii „Park Duży”. Obecnie zamierzamy przeprowadzić prace nad renowacją zespołu pałacowego. Natomiast w Parolach – miejscowości leżącej w południowo-wschodniej części gminy – wspólnie z sąsiadującą gminą Lesznowola, mamy w planach utworzenie zalewu.

Co z inwestycjami drogowymi? Które z nich będą realizowane w pierwszej kolejności?
– Jeśli chodzi o inwestycje gminne, budujemy chodnik w Nadarzynie przy ul. Błońskiej. W tym roku na drogi zamierzamy przeznaczyć 3,5 mln zł. W wielu miejscowościach będziemy profilować drogi polne, uzupełniać nawierzchnie tłuczniem betonowym i kamiennym. W fazie projektowania są także drogi z nawierzchnią bitumiczną, m.in. w Szamotach, Strzeniówce, Starej Wsi i Urzucie.

A co z kanalizacją dla Ruśca? Z powodu jej braku, mieszkańcom zalewa domy.
Ulice: Osiedlowa, Majowa i przyległe w Ruścu już są po przetargu na wykonawcę i będą podłączone do Młochowa. Z kolei tzw. środkowy Rusiec planowany jest do podłączenia do Walendowa – przypuszczam, że tutaj budowa potrwa około trzech lat. Rusiec nie jest zalewany z powodu braku kanalizacji. Największym problemem są tutaj zniszczone drenaże – niestety przez ludzi, którzy budowali swoje domy. Tak naprawdę gmina nie jest odpowiedzialna za wykonanie drenażu i melioracji. Będą więc musiały powstać społeczne komitety odbudowy i budowy melioracji. Jeżeli mieszkańcy utworzą je, to gmina pomoże w tym przedsięwzięciu.

Jak się układa współpraca z radą gminy?
– Z naszego komitetu dostało się do rady 12 osób, przeważnie są to osoby, z którymi współpracuję od wielu lat. Zatem tutaj emocje nie są aż tak wielkie. Działa dziesięć komisji problemowych i po to one są, żeby omówić wątpliwości, jeżeli ktoś takie ma. Dzięki temu sesja trwa u nas od godziny do półtorej godziny. Uważam to za bardzo dobre rozwiązanie, bo robienie igrzysk przed publicznością nie ma sensu. Chodzi przecież o to, aby załatwić konkretne sprawy.

Dziękuję za rozmowę.

Byłeś świadkiem wypadku? Stoisz w gigantycznym korku? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie? Poinformuj o tym innych mieszkańców Pruszkowa, Grodziska i okolic. Przesyłaj zdjęcia i informacje do redakcji WPR24.pl na adres e-mail: kontakt@wpr24.pl lub SMS i MMS pod nr tel. 600 924 925.