Jest nadzieja, ale protest nie ustanie

Region

Niespodziewana wiadomość o zerwaniu umowy PSE z wykonawcą budowy linii 400 KV dała protestującym nadzieję, ale nie ostudziła ich dążeń. – To jest światło w tunelu, ale sprawy do końca nie rozwiązuje – mówią.

8 listopada, Plac Trzech Krzyży w Warszawie. Przed Ministerstwem Energii podobnie jak 22 września, zbiera się tłum. To mieszkańcy mazowieckich 13 gmin, kolejny raz protestujący przeciwko planowanemu przebiegowi „osławionej” linii elektroenergetycznej. Także przez gminy naszego regionu. Dla wielu rodzin, tysięcy osób, byłby to dramat.  

Jak protestujący mieszkańcy gmin Białobrzegi, Brwinów, Grodzisk Mazowiecki, Grójec, Głowaczów, Jaktorów, Jasieniec, Ożarów Mazowiecki, Promna, Radziejowice, Stromiec, Tarczyn i Żabia Wola zareagowali na wiadomość o zerwaniu umowy z wykonawcą linii 400 kV? Pozytywnie, ale wątpliwości pozostały. Świadczyły o tym transparenty, które 8 listopada trzymali na Placu Trzech Krzyży. „Kredyt na życie, linia na dobicie” – to tylko jeden z napisów jaki na nich widniał. – Dla nas ta decyzja to krok do przodu, światełko w tunelu. To nowe rozdanie kart i wierzymy, że przy omawianiu nowych wariantów przebiegu linii zostaniemy zaproszeni do stołu rozmów. Ale nie przestajemy protestować – powiedział „Gazecie WPR” Marcin Tobera, członek Społecznej Grupy Koordynacyjnej.

Pieczątka…
Protestujący (w liczbie kilku tysięcy) z Placu Trzech Krzyży przeszli Al. Jerozolimskimi przed siedzibę PIS przy ul. Nowogrodzkiej. Po drodze, na wysokości Pałacu Kultury i Nauki, nastąpił symboliczny postój. Dlaczego? Dla porównania: słupy linii 400kV sięgałyby 30 piętra PKiN. Nieźle…

Przed warszawską siedzibą PiS atmosfera była gorąca. Jarosławowi Kaczyńskiemu, prezesowi tej partii, chciano wręczyć petycję „w sprawie podjęcia śledztwa i działań naprawczych w związku z aferą Amber Volt dotyczącą nieprawidłowości przy wytyczaniu przebiegu linii 2x400kV pod Warszawą”. Liczono też na rozmowy. Delegację protestujących zaproszono do środka. Ale wizyta była krótka. – Przybito pieczątkę na naszej petycji. I tyle – powiedział jeden z członków społecznej delegacji. Na koniec manifestanci rozrzucili przed siedzibą PiS zgniłe jabłka – jako symbol sadów, do których zniszczenia przyczyniłaby się linia 400 kV.

Co dalej?
Tak było dziesięć dni temu. A co dalej? Jest plus. Spółka Polskie Sieci Elektroenergetyczne chce jednak powrócić do rozmów ze stroną społeczną. – Immanentną cechą nowego procesu wyboru wykonawcy będzie włączenie w dialog dotyczący wyboru trasy zarówno wykonawców ubiegających się o udzielenie zamówienia jak i lokalnych społeczności, jeszcze przed podpisaniem kontraktu na budowę – czytamy w piśmie skierowanym do stowarzyszeń mieszkańców przez Andrzeja Kaczmarka, prezesa zarządu PSE.

Zareagowali też włodarze zainteresowanych gmin. – Teraz możemy odetchnąć i cieszyć się, że ta inwestycja nie będzie forsowana na siłę. Wierzymy, że przyszłe prace nad budową linii przesyłowej wysokiego napięcia poprzedzą rzetelnie i uczciwie prowadzone konsultacje społeczne. Pozwolą one nam prezentować jednym głosem stanowisko, dzięki któremu zostanie wytyczona trasa nie ingerująca w siedliska ludzkie. Dziękując wszystkim zaangażowanym osobom za determinację, pomysłowość i dobrą współpracę mamy nadzieję, że nigdy więcej nie będziemy konfrontowani z pomysłem narzucenia nam niekorzystnego przebiegu linii 400kV – napisali w stanowisku.

Walka trwa
Ale batalia potrwa. 21 listopada przedstawiciele strony społecznej zapowiadają obecność na posiedzeniu sejmiku województwa mazowieckiego. Zamierzają przypomnieć radnym o przystąpieniu do zmiany planu zagospodarowania Mazowsza i modyfikacji trasy przewidzianej dla linii 400 kV.

Byłeś świadkiem wypadku? Stoisz w gigantycznym korku? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie? Poinformuj o tym innych mieszkańców Pruszkowa, Grodziska i okolic. Przesyłaj zdjęcia i informacje do redakcji WPR24.pl na adres e-mail: kontakt@wpr24.pl lub SMS i MMS pod nr tel. 600 924 925.