Taki stary to ja nie jestem

Wywiad

O urlopie, harcerskim drylu i porannych przejażdżkach rowerem opowiada ARKADIUSZ KOSIŃSKI, burmistrz Brwinowa.

Od wielu lat zamiast urlopu w kurorcie wybiera pan wyjazd pod namiot. W tym roku również tak było, ale miał pan też nietypowe zadanie…
– Dopóki nie urodził się mój pierwszy syn pod namiot jeździłem regularnie. Zawsze to uwielbiałem i czekałem, aby te kilka dni tak spędzić. Potem nastąpiła przerwa ze względu na dzieci. Kiedy najmłodszy syn miał trzy lata stwierdziłem, że taki stary to ja nie jestem i znów zacząłem jeździć pod namiot, ale już z dziećmi (burmistrz Kosiński ma trzech synów – przyp. red.). W tym roku było nietypowo, bo byłem sam nad morzem z czterema chłopakami. Mój najstarszy syn akurat nie mógł jechać, ale średni i najmłodszy tak. Pojechali z nami jeszcze syn kolegi i syn brata. 

Jak pan okiełznał taką gromadę?
– Codziennie rano sprawdzałem listę obecności, ustawiałem wszystkich w szeregu (śmiech). Było trochę harcersko-wojskowo-zuchowo. Radziliśmy sobie dobrze, żaden nie chodził głodny. Dbałem też żeby wszyscy byli umyci, a wiadomo jak bywa z chłopakami. Przez pierwsze dwa dni mieliśmy wysokie fale, więc musiałem mieć oczy dookoła głowy, kiedy wchodzili do wody. Szczególnie, że ci starsi, wiadomo, chojraki, chcą głębiej do wody wejść. Trzeba było na nich uważać, szczególnie że na plaży nie znajdowali się jeszcze ratownicy. Jak już dojechała do nas żona z przyjaciół mi, to mi się chłopaki trochę rozeszli i skończył się wojskowy dryl (śmiech). 

Już po powrocie, ale wciąż na urlopie, doglądał pan tego, co się dzieje w gminie. Można było pana spotkać w remontowanej strażnicy OSP Moszna, na budowie hali sportowej przy „jedynce” i na modernizowanej drodze z Koszajca do Moszny.
– To nie kwestia urlopu. Codziennie rano wstaję około 5.30 i robię sobie półtoragodzinną przejażdżkę rowerem. Wieczorami ze względu na obowiązki i spotkania nie mam na to czasu. Ale rano jak się jedzie rowerem to i siła jest większa i cień jest dłuższy, jak to było w Kajku i Kokoszu. Kokosz miał dużo siły jak widział swój cień, jak go nie było, to nie było też siły. A tymi inwestycjami w gminie po prostu się żyje. Jak pojadę na miejsce, to pewne rzeczy też inaczej się rozwiązuje. Gdy o 7 rano byłem na dachu OSP Moszna, wykonawca był już na placu budowy i pewne rzeczy można było pokazać palcem. Jak zauważyłem, że coś robi źle, to od razu można było to poprawić. Podobnie jest z inwestycjami drogowymi czy z budową np. hali sportowej przy brwinowskiej „jedynce”.

Byłeś świadkiem wypadku? Stoisz w gigantycznym korku? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie? Poinformuj o tym innych mieszkańców Pruszkowa, Grodziska i okolic. Przesyłaj zdjęcia i informacje do redakcji WPR24.pl na adres e-mail: kontakt@wpr24.pl lub SMS i MMS pod nr tel. 600 924 925.

Grill gazowy