Znicz Basket sprawił niespodziankę

Koszykówka

Zdziesiątkowany przez kontuzje Znicz Basket z nawiązką zrehabilitował się za ubiegłotygodniową porażkę z Astorią Bydgoszcz. Pruszkowianie niespodziewanie pokonali na własnym parkiecie trzecią drużynę pierwszej ligi Polfarmeksu Kutno 88:80, momentami prowadząc różnicą aż dwudziestu ośmiu punktów.

– Nie oszukujmy się, nie mamy żadnej przewagi nad tym zespołem. Ani pod koszem, ani rozegraniu czy obwodzie. Jeżeli jednak zagramy dobry mecz, to będziemy mogli podjąć – mówił przed meczem trener Znicza Basket Michał Spychała. Pruszkowianie rzeczywiście podjęli walkę, nie rozkojarzył też ich słabszy moment w połowie pierwszej kwarty, kiedy to rywale wyszli na prowadzenie 13:7, a gospodarze mieli problemy z rzutami wolnymi.

Do remisu doprowadził skuteczny przed przerwą, ale grający od drugiej kwarty z czterema przewinieniami, Michał Aleksandrowicz. Później ten sam zawodnik równo z syreną kończącą pierwszą część meczu wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Prowadzenie, którego gospodarze nie oddali już do końca, choć w końcówce rywale byli blisko doprowadzenia do bardzo nerwowej końcówki.

Mądre wymuszanie fauli, a co najważniejsze urozmaicona gra w ataku, w połączeniu z konsekwentną obroną strefową sprawiła, że Znicz Basket w drugiej odsłonie zaczął powoli budować swoją przewagę. Na nic zdał się doping blisko 70-osobowej grupy z Kutna, gdy kolejne punkty z różnych miejsc na boisku zdobywał Aleksandrowicz. Gdy „Panda” stracił na skuteczności w porę wyręczyli go pozostali obwodowi. Podobnie jak w meczu z Astorią dobrą serię w ataku zanotował Kamil Czosnowski, odważniej na połowie rywala zagrali też Michał Wojtyński i Dawid Mieczkowski.

Na efekty nie trzeba było czekać długo. Zaledwie 100 sekund potrzebowali pruszkowianie pod koniec pierwszej połowy, aby trafić trzy rzuty z dystansu, po zmianie stron dokładając przy tym kolejne. Nieskuteczni w ataku gracze Polfarmeksu mylili się głównie z obwodu, nie potrafili też w pełni wykorzystać swojej przewagi głębi składu. Trener Michał Spychała miał co prawda do swojej dyspozycji 10 graczy, ale jednym z nich był powracający po kilkutygodniowej przerwie Filip Put, a trzej pozostali nie rozegrali łącznie godziny na parkietach centralnego szczebla rozgrywek.

Mimo to w połowie i pod koniec trzeciej kwarty Znicz Basket prowadził różnicą dwudziestu ośmiu punktów. Nawet wtedy rywale się jednak nie poddali. Agresywna obrona, często na całym boisku sprawiła, że przewaga gospodarzy topniała bardzo szybko. Zatrzymała się na pięciu punktach, gdy na niespełna 40 sekund przed końcem dwa rzuty wolne trafił Adam Linowski. Goście za sprawą Jakuba Dłuskiego nie zdołali odpowiedzieć spod kosza i przegrali mecz.

Kolejne spotkanie w pierwszej lidze i to z równie wymagającym rywalem Znicz Basket rozegra w niedzielę 1 grudnia w Toruniu. Rywalem będzie wicelider i najbogatszy zespół ligi Polski Cukier SIDEn. Początek spotkania o godzinie 17.00.

MKS Znicz Basket Pruszków – Polfarmex Kutno 88:80 (18:15, 29:14, 22:15, 19:36)

Znicz: Wojtyński 21 pkt., Czosnowski 15, Aleksandrowicz 14, Mieczkowski 14, Linowski 12, Put 9, Kulikowski 2, Janik 1

Polfarmex: Jakóbczyk 15 pkt., Garbacz 13, Pabian 13, Kulon 11, Bartosz 10, Dłuski 8, Mazur 3, Rduch 5, Glabas 2, Sikora 0

Byłeś na meczu i zrobiłeś ciekawe zdjęcie? A może nagrałeś filmik jak kibice cieszą się z wygranej? Przesyłaj zdjęcia i informacje do redakcji WPR24.pl na adres e-mail: kontakt@wpr24.pl lub SMS i MMS pod nr tel. 600 924 925.