Pierwsza liga nadal w Pruszkowie

Koszykówka

Krew, pot, a na koniec łzy szczęścia – tak wyglądało czwarte spotkanie Znicza Basket z UMKS-em, tak wyglądała też cała wyjazdowa rywalizacja pruszkowian w play-out. Łatwo nie było, ale wzajemna mobilizacja oraz wsparcie licznej grupy kibiców zrobiło swoje. Czwarte spotkanie zespół Michała Spychały wygrał 75:73 i tym samym zakończył rywalizację z kielecką drużyną.

Kiedy Znicz Basket rozpoczynał rywalizację o utrzymanie, część osób przypuszczała, że będzie to jednostronna rywalizacja. Pruszkowianie w sezonie zasadniczym wygrali bowiem 14 z 30 spotkań i trochę na własne życzenie nie znaleźli się w fazie play-off. Beniaminek z Kielc zmagania ligowe zakończył na szesnastym miejscu, ale od połowy drugiej rundy przygotowywał się pod kątem walki o utrzymanie w play-out. Gracze młodego trenera Rafała Gila przygotowywali się do nich nietypowo, w ostatnich dniach przed pierwszymi meczami w Pruszkowie trenując sztuki walki, a nie szlifując taktykę na mecze ze Zniczem Basket.

UMKS awans do pierwszej ligi wywalczył dzięki olbrzymiemu zaangażowaniu i ofiarności całego zespołu. Poza pierwszym meczem play-out kielczanie również wykazywali się niezwykłą wolą walki, grając często na pograniczu faulu. Nie było dla nich piłek straconych, odpuszczonych rzutów, czy też łatwych zbiórek pod koszem.

Tylko takim, a może nawet jeszcze większym, zaangażowaniem Znicz Basket mógł zapewnić sobie utrzymanie w lidze i tej sztuki dokonał. Mimo kilku podkręceń stawów skokowych, nadwyrężonych dłoni pruszkowianie podjęli walkę z ambitnymi rywalami od pierwszej do ostatniej minuty, dzięki czemu wygrali.

Drugie spotkanie w Kielcach było równie dramatyczne jak to pierwsze. Z tą tylko różnicą, że przewaga Znicza Basket przez moment była nieco wyraźniejsza. Znicz Basket przez chwilę prowadził 47:35, ale jeszcze przed zejściem do szatni szybko stracił pięć punktów. Szalone rzuty, często przez ręce pozwoliły kielczanom wyjść w czwartej kwarcie na prowadzenie, które przyjezdni szybko niwelowali. Niezastąpiony w tym elemencie okazał się rzucający bez chwili namysłu Grzegorz Malewski (21 pkt i 10 zbiórek) oraz odważny, choć wcześniej nieskuteczny Marcin Matuszewski (6 z ostatnich 9 punktów zespołu).

Po trójce przez ręce Łukasza Fąfary na niecałą minutę przed końcem UMKS przegrywał tylko 71:74 i skutecznie wybronił akcję Znicza Basket. Wówczas obu wolnych nie wykorzystał jednak Marcin Wróbel, którego niedokładność kilka chwil później po błędzie pruszkowian naprawił grający pełne 40 minut Huber Makuch. Rozgrywający gospodarzy trafił oba rzuty wolne, na skutek czego jego zespół musiał uciekać się do przewinień. Faulowany na niecałe 3 sekundy przed końcem Przemysław Szymański trafił pierwszy rzut wolny, a drugi przestrzelił. W ogromnej walce pod koszem Tomasz Pisarczyk okazał się lepszy od Wojciecha Miernika i piłkę sędziowie przyznali graczom Znicza Basket. Do końca pozostała zaledwie sekunda i stało się jasne, że pruszkowianie tego meczu nie przegrają.

O tym jak zacięte były to spotkania najlepiej świadczą liczne urazy. Przemysław Szymański oba mecze w Kielcach grał z niezaleczonym urazem stawu skokowego, problemy z ręką przez cały czas mieli Michał Aleksandrowicz i Łukasz Bonarek. Ten pierwszy w walce o jedną z piłek doznał zwichnięcia palca i już po sezonie czeka go minimum miesięczna przerwa. Waleczni kielczanie ostatnie zawody kończyli bez Kamila Kameckiego (podkręcenie), Rafała Króla (pęknięte bądź złamane żebro) oraz Marcina Wróbla (złamany nos).

– Zagraliśmy lepiej niż dzień wcześniej, ale to samo można powiedzieć o drużynie UMKS-u. Mecz mógł podobać się kibicom. Zresztą w moim odczuciu te spotkania nie pasowały do tego etapu rozgrywek. Było w nich sporo walki, a rywale pokazali, że z taką grą jak w play-out mogli zająć znacznie wyższe miejsce w tabeli. Cieszę się niezmiernie, że sezon wreszcie się skończył, bo kosztował mnie i zawodników mnóstwo nerwów, trochę na własne życzenie. Jestem bardzo szczęśliwy z naszego utrzymania w lidze – mówił zaraz po meczu rozentuzjazmowany trener Znicza Basket  Michał Spychała.

UMKS Kielce – Znicz Basket Pruszków 73:75 (20:24, 20:23, 18:14, 15:14)

Znicz: Malewski 21 (5), Szymański 13, Kwiatkowski 11 (1), Czubek 8 (2), Aleksandrowicz 8, Matuszewski 7, Pisarczyk 5, Bonarek 2

Najwięcej dla UMKS: Fąfara 24 (4), Miernik 17 (1), Makuch 15 (3)

Byłeś na meczu i zrobiłeś ciekawe zdjęcie? A może nagrałeś filmik jak kibice cieszą się z wygranej? Przesyłaj zdjęcia i informacje do redakcji WPR24.pl na adres e-mail: kontakt@wpr24.pl lub SMS i MMS pod nr tel. 600 924 925.

Grill gazowy