1:5, czyli koniec marzeń

Piłka Nożna

Faworyt jest tylko jeden – tak mówiło się przed wtorkowym spotkaniem piłkarzy Znicza Pruszków z Lechem Poznań. Choć wynik wskazuje, że podopieczni Dariusza Banasika dali się stłamsić poznaniakom, to jednak przez dużą część meczu grali nieźle.

Pruszkowski stadion dawno nie przeżywał takiego oblężenia kibiców. I trudno się dziwić, bo rzadko na murawie przy Bohaterów Warszawy rozgrywany jest mecz tak dużej rangi. W ćwierćfinałowym spotkaniu Pucharu Polski podopieczni Dariusza Banasika podejmowali trzecią drużynę ekstraklasy – Lecha Poznań.

Sam początek spotkania był wyrównany, choć piłkarze Lecha wypracowali sobie okazję już w 8. minucie. Keita strzelał z rzutu wolnego, ale bramkarz Znicza wykazał się zwinnością i wybił piłkę. W 17. minucie złą interwencję Jędrycha wykorzystali poznaniacy. Piłka wybijana przez obrońcę Znicza trafiła wprost pod nogi Linettego, który nie zmarnował okazji.

W pierwszej połowie Znicz nie wykorzystał trzech szans na wyrównanie. Pierwszą miał Rackiewicz, ale zablokowali go stoperzy Lecha. Chwilę później Górski po przyjęciu piłki na klatkę piersiową uderzył z woleja w kierunki bramki „Kolejorza”. Świetną interwencją popisał się jednak Burić. Szansę zmarnował też Grudniewski – z pięciu metrów posłał piłkę nad poprzeczką.

Na początek drugiej połowy piłkarze Znicza wyszli z szatni mocno zmotywowani. I to przyniosło efekt. W 50. minucie gospodarze wykonywali rzut wolny. Niewulis zgrał piłkę głową, a Jędrych zakończył akcję umieszczając futbolówkę w bramce Lecha. Niewiele brakowało, by zaledwie trzy minuty później golkiper „Kolejorza” został ponownie pokonany, ale piłka trafiła w słupek.

Niestety, w 63. minucie gry rozpoczął się popis Lecha, który w ciągu zaledwie czterech minut zdobył trzy gole. Strzelcami byli Formella i Sadajew (dwukrotnie).

Pod koniec spotkania na murawie zrobiło się nerwowo. Łukasz Trałka (Lech) sfaulował Macieja Górskiego (Znicz), za co został ukarany żółtą kartką. Górski nie wytrzymał jednak napięcia i kopnął Trałkę, za co zobaczył czerwony kartonik. Znicz kończył więc spotkanie w dziesiątkę.

W doliczonym czasie Keita zdobył piątego gola dla Lecha. Rewanż (18 marca) na Bułgarskiej w Poznaniu dla „Kolejorza” będzie więc już tylko formalnością.

Maciej Skorża, trener Lecha, podkreślał po spotkaniu, że Znicz mimo wszystko napędził „Kolejorzowi” stracha. – Naszym celem było strzelanie bramek, wiemy jaką wagę mają gole zdobywane na wyjeździe. Nie zlekceważyliśmy rywala, kontrolowaliśmy spotkanie i wyszliśmy na prowadzenie – mówił. – To, co wydarzyło się jednak na początku drugiej części, nie ma prawa nam się zdarzać. Duże słowa uznania dla trenera Banasika, bo jego piłkarze napędzili nam stracha – zaznaczył Skorża.

– W szatni powiedzieliśmy sobie, że nie będziemy się bronić, zagramy otwartą piłkę. Okazało się to ryzykowne, bo przeciwnik nas wypunktował i to w momencie, kiedy zaczęliśmy grać nieźle. Może gdybyśmy strzelili na 2:1 inaczej by się wszystko potoczyło. Klasę drużyny pokazuje to, jak potrafi wykorzystać błędy rywala. Lech dziś zrobił to znakomicie – powiedział Dariusz Banasik, trener Znicza.

Warto również wspomnieć o niespodziewanych gościach. Z trybun Znicza mecz śledził selekcjoner warszawskiej Legii Henning Berg oraz bracia Michał i Marcin Żewłakow.

Znicz Pruszków – Lech Poznań 1:5 (0:1)
Bramki: Jędrych (50’), Linetty (17’), Formella (62’), Sadajew (65’, 67’), Keita (90+3′).

Znicz: Bigajski – Niewulis, Jędrych, Gurzęda, Kucharski – Rackiewicz, Biedrzycki, Tomczyk (79. Chrzanowski), Nawrocki (68. Banaszewski), Grudniewski (68. Żurek) – Górski

Lech: Burić – Ceesay, Kadar, Kamiński, Henriquez – Formella (72. Pawłowski), Trałka, Linetty (46. Djoum), Kownacki, Keita – Ubiparip (60. Sadajew)

Żółte kartki: Niewulis, Trałka
Czerwona kartka: Górski (80. minuta).

Byłeś na meczu i zrobiłeś ciekawe zdjęcie? A może nagrałeś filmik jak kibice cieszą się z wygranej? Przesyłaj zdjęcia i informacje do redakcji WPR24.pl na adres e-mail: kontakt@wpr24.pl lub SMS i MMS pod nr tel. 600 924 925.

Grill gazowy