Pierwszy tydzień za nami…

Region

Pierwsze dni funkcjonowania autobusów komunikacji zastępczej obrazują, jak może wyglądać transport publiczny w czasie zamknięcia linii 447. Pasażerowie mają już pierwsze wnioski. Tak jak i włodarze miast oraz przewoźnicy.

3 września to dzień, który zapoczątkował komunikacyjną rewolucję w regionie. Na rok zamknięto linię 447, a pasażerowie przesiedli się do autobusów. Poniedziałek miał być testem dla komunikacji zastępczej. Może tragedii nie było, ale pojawiły się pierwsze problemy. We wtorek nastąpiła kumulacja. Korki, opóźnione autobusy, kierowcy mylący trasy… Dotarło do nas wiele wiadomości od czytelników. – Takich korków jak w Grodzisku to chyba nie ma nawet w Warszawie… Najgorzej jest na budowie ronda (nowe rondo powstaje u zbiegu ul. Królewskiej i Okrężnej – przyp. red.). To samo Milanówek i wjazd na tamtejszy wiadukt – przedstawiał Artur. – Autobus z godzinny 6.35 bardzo zapchany, następny już nie ponieważ… opóźniony – napisała czytelniczka. A to już Michał: – Dziś komunikacją zastępczą jedzie się okropnie wyjechałem z Pruszkowa o 7.23, a jeszcze nie dojechałem do Znicza. A jest 7.43. Są mega korki, to pokazuje jak będzie naprawdę przez kolejne 12 miesięcy.

Czasami wychodzą zaniedbania. Jakby powiedział gangster Siara z kultowego filmu „Kiler” – „A gdzie tu są dociągnięcia?”. Sytuacja z Milanówka. – Komunikacja została tak skonfigurowana, że autobusy linii ZG i ZM w kierunku Grodziska odjeżdżają z dwóch różnych przystanków oddalonych od siebie o kilkadziesiąt metrów. Rozkład jazdy obowiązuje w teorii. W rezultacie trzeba wybrać, który przystanek się obstawia i liczyć na to, że to na niego najpierw przyjedzie autobus – przedstawia Marcin. – Ani gmina Milanówek, ani przewoźnik nie zadbali o to, aby przystanki wyposażyć w wiaty, więc lepiej uzbroić się w parasolkę, zwłaszcza w taką pogodę jak dzisiaj – dodaje. A deszczowy był cały tydzień…

Jedni kierują uwagi do kolejarzy i przewoźników, obrywa się również włodarzom miast. Pasażerowie widzą mankamenty w funkcjonowaniu komunikacji zastępczej i wierzą, że sytuacja, zwłaszcza w godzinach szczytu, ulegnie poprawie.

Władze Pruszkowa widzą konieczność zmian. – Dostrzegamy wiele mankamentów. Zatory tworzą się w godzinach szczytu, największe obserwujemy między 7.30 a 9.00. Możemy mówić o paraliżu drogowym. Otrzymaliśmy wiele uwag od mieszkańców. Zrobimy wszystko, aby ta sytuacja uległa poprawie. Wiedzieliśmy, że będą utrudnienia, ale nie aż takie. Chcemy rozmawiać z Zarządem Transportu Miejskiego i PKP, bo to oni odpowiadają za całą sytuację – mówi nam wiceprezydent Pruszkowa Andrzej Kurzela.

Nie da się ukryć, że wpływ na korki w Pruszkowie ma trwający remont tzw. wąskiego gardła. – Chcemy zrobić wszystko, żeby usprawnić ruch. Będziemy rozmawiać ze Strabagiem w sprawie modernizacji wąskiego gardła. Prowadzone roboty mają wpływ na utrudnienia. Planujemy rozmowy ze starostwem w sprawie przyspieszenia robót na ul. Warsztatowej. To również mogłoby nieco uwolnić ruch w mieście – tłumaczy Kurzela.

Niezadowolenie wyraża również burmistrz Brwinowa Arka- diusz Kosiński. Jego zdaniem błędem było, że trasa autobusu ZB przebiega przez Pruszków. – Organizacja komunikacji zastępczej została źle przygotowania. Niepotrzebnie skierowano ZB przez Pruszków, choć można było wyznaczyć trasę przez autostradę A2. Skróciłoby to czas podróży. A tak w przypadku korków pasażerowie trasę z Brwinowa do Warszawy pokonują w dwie godziny. Wracając mogą skorzystać z autobusu ZBA, który jedzie autostradą. To rozwiązanie jest chwalone, bo jedzie się trzy razy szybciej. W ten sposób realizowany jest co drugi kurs w godzinach popołudniowych z Warszawy – przedstawia Arkadiusz Kosiński.

Odmienna jest za to ocena funkcjonowania komunikacji zastępczej w Grodzisku. – Wiadomo, że ludzie nie są zadowoleni z faktu remontu. Z naszych obserwacji wynika, że autobusy przyjeżdżają zgodnie z rozkładem, ludzie mieszczą się w środku. Raz widzieliśmy sytuację, że kilka osób nie wsiadło i postanowiło czekać na następny kurs. Wiadomo, że w tego typu transporcie należy liczyć się z korkami. Mieszkańcy okolicznych miejscowości przyjeżdżają do Grodziska, żeby przesiąść się w pociąg i jechać prosto do Warszawy. Z tego, co obserwujemy nie brakuje osób korzystających z WKD – tłumaczy Dariusz Zalesiński, komendant straży miejskiej w Grodzisku Mazowieckim.

W Milanówku nie brakuje krytycznych głosów na temat komunikacji zastępczej. Mieszkańcy winą za zamieszanie obarczają burmistrz miasta. Ta zapewnia, że robi, co może. – Przyjmuję wiele uwag dotyczących komunikacji zastępczej. Ubolewam, że Inwestor modernizacji linii kolejowej, pomimo wielu naszych sugestii oraz pomocy ze strony samorządów nie dopracował organizacji komunikacji zastępczej. Z mojej strony obiecuje stały monitoring sytuacji, zbieranie Państwa uwag i sugestii, a także zgłaszania ich na bieżąco Przewoźnikom i Inwestorowi (pisownia oryginalna) – napisała na swoim Facebooku Wiesława Kwiatkowska, burmistrz miasta ogrodu.

Z kolei przewoźnicy jednogłośnie zapewniają, że zrobili wszystko, aby komunikacja zastępcza funkcjonowała jak należy. Zarząd Transportu Miejskiego, który odpowiada za linie ZP i 717 podkreśla, że częstotliwość kursów i ilość miejsc w autobusach jest odpowiednia. – Wykonujemy pomiary na początku trasy i na wysokości Piastowa. Z naszych obserwacji wynika, że podaż miejsc jest odpowiednia. Nie notujemy sytuacji, że ktoś nie mieści się do autobusu. Rzecz jasna – nie wszyscy pasażerowie mają miejsca siedzące. Tłok w autobusach jest mniejszy, niż w godzinach szczytu na pierwszej linii metra – wyjaśnia Wiktor Paul z ZTM. – Opóźnienia występują, ale nie są uciążliwe, ponieważ autobusy kursują z dużą częstotliwością. Trzeba pamiętać, że charakter Al. Jerozolimskich sprzyja korkom. Jednego dnia doszło do kilku zdarzeń drogowych, które nałożyły się na siebie i zrodziły utrudnienia – dodaje.

Ale nie obyło się bez wpadek. W poniedziałek wsiadający do autobusu ZP mieli problem z zakupieniem biletów. Te rozchodziły się niczym świeże bułeczki. – Na początku występował problem z biletami, ale szybko to zauważyliśmy i uzupełnialiśmy brakujące bilety u kierowców – przyznaje Wiktor Paul.

Koleje Mazowieckie, odpowiadające za linie ZG i ZB, twierdzą, że pasażerowie nie mają podstaw do narzekania. – Częstotliwość kursowania jest ustalona w sposób optymalny do prognozowanych potoków podróżnych oraz przepustowości dróg, po których poruszają się autobusy linii ZG. Jednocześnie zaplanowana duża częstotliwość kursowania uzupełniających się wzajemnie linii ZG, ZB i ZP (organizowanej przez ZTM) ma na celu zapewnić ciągłość przewozu podróżnych przez całą dobę, niezależnie od występujących opóźnień w przejeździe autobusów obsługujących poszczególne linie komunikacji zastępczej. Z dotychczasowych obserwacji wynika, że częstotliwość kursów jest odpowiednia. Niemniej jednak stale obserwujemy potoki podróżnych, monitorujemy i analizujemy sytuację na bieżąco i w miarę możliwości będziemy podejmować działania korygujące – przestawia Donata Nowakowska, rzecznik prasowy Kolei Mazowieckich.

Zdaniem przedstawicielki ilość miejsc w autobusach jest wystarczająca. Ale zdarza się, że są przepełnione. – Z prowadzonych przez naszych pracowników obserwacji wynika, że podaż miejsc w autobusach jest dobrana optymalnie do potoków podróżnych. Jeżeli zdarzają się przypadki przepełnienia, to mogą one wynikać wyłącznie z opóźnień autobusów z godzin rozkładowego przejazdu – podkreśla Donata Nowakowska.

Mimo, że komunikacja zastępcza działa kilka dni, część pasażerów nadal jest zagubiona. Pytań do kierowców nie brakuje. Najczęściej powtarzane to te, które zaczynają się na „czy zatrzymuje się pan” albo „czy dojadę do”. Przypominamy, że na bieżąco najważniejsze sprawy związane z komunikacją zastępczą i remontem linii 447 można śledzić na naszym portalu w specjalnie utworzonej zakładce „REMONT447”.

Byłeś świadkiem wypadku? Stoisz w gigantycznym korku? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie? Poinformuj o tym innych mieszkańców Pruszkowa, Grodziska i okolic. Przesyłaj zdjęcia i informacje do redakcji WPR24.pl na adres e-mail: kontakt@wpr24.pl lub SMS i MMS pod nr tel. 600 924 925.

Grill gazowy