Chaotyczne przygotowania do otwarcia linii 447

Region

W najbliższy poniedziałek, po ponad rocznej przerwie na podmiejską linię 447 powrócą pociągi Kolei Mazowieckich i Szybkiej Kolei Miejskiej. Przygotowania do otwarcia linii odbywają się jednak chaotycznie, pojawia się wiele sprzecznych informacji. A do uruchomiania szlaku pozostały godziny...

Remont podmiejskiej nitki na odcinku Warszawa Włochy-Grodzisk Mazowiecki rozpoczął się ponad rok temu. Zamiast pociągów na trasę wyruszyły autobusy komunikacji zastępczej i choć początkowo wydawało się, że wyłączenie tak ważnego szlaku kolejowego musi spowodować paraliż, sytuacja dość szybko unormowała się, a pasażerowie przyzwyczaili się do nowych, autobusowych połączeń.

Teraz z dużym niepokojem przyglądają się przygotowaniom do ponownego uruchomienia szlaku kolejowego. I trudno się dziwić. Sytuacja zmienia się bowiem z godziny na godzinę, pojawiają się sprzeczne informacje dotyczące zawieszenia lub utrzymania linii zastępczych, otwarcia lub dalszego zamknięcia stacji w Pruszkowie. Ponadto nitka do Grodziska to de facto nadal plac budowy. Wznowienie ruchu pociągów nie oznacza bowiem końca prac. Te potrwają przynajmniej do wiosny i nie chodzi tylko o dokończenie budowanych od zera obiektów, jak tunel w ciągu ul. Działkowej. W większości miejscowości na linii 447 rozkopane pozostają stacje i perony. Tymczasowe dojścia mają powstać w poziomie torów.

Największe zamieszanie dotyczy możliwości uruchomienia stacji w Pruszkowie. Jeszcze kilka dni temu PKP PLK podtrzymywało, że otwarcie peronu w tym mieście nastąpi dopiero 20 października. W minioną środę, 19 września, czyli na cztery dni przed wznowieniem ruchu pociągów, pojawiły się informacje, że PKP może jednak wyrobić się z najpilniejszymi pracami w Pruszkowie i stacja ruszy. – Obecnie szczegółowo analizujemy możliwości zatrzymania pociągów w Pruszkowie. Ostateczna decyzja będzie zależała od sprawdzenia i zapewnienia bezpiecznego prowadzenia ruchu na stacji – zapewniał nas w środę Karol Jakubowski z biura prasowego PKP PLK.

Podobne informacje płynęły z urzędu miasta. – Rzeczywiście są takie przecieki, że tak jak wszędzie, w poniedziałek pociągi wrócą do Pruszkowa. Z tym, że czynna ma być tylko jedna krawędź peronu. Tory są dwa, ale sam peron nie jest gotowy – mówił nam Andrzej Kurzela, wiceprezydent Pruszkowa.

Dzień później, czyli w czwartek skontaktowaliśmy się z przewoźnikami, czyli Kolejami Mazowieckimi i Zarządem Transportu Miejskiego, który odpowiada za SKM. Zapytaliśmy czy są przygotowani na nagły zwrot akcji, bo uruchomienie stacji w Pruszkowie oznaczałoby konieczność korekty przygotowanych już rozkładów jazdy i spore zmiany w kursowaniu autobusowej komunikacji zastępczej. – Jeśli otrzymamy taką informację od PKP PLK, będziemy robić co w naszej mocy – zapewnia Aneta Podgajna z biura prasowego KM.

Na różne warianty przygotowuje się też ZTM. – Jesteśmy przygotowani na dwa scenariusze: linia kolejowa rusza ale bez stacji Pruszków, pociągi SKM dojeżdżają do stacji Piastów, autobusy linii ZP jeżdżą według obecnego rozkładu jazdy, ZW kursować będzie w relacji skróconej pełniąc funkcję dowozową do Piastowa kursując co pół godziny w relacji Pruszków/DULAG – Piastów/Traugutta, autobusy linii 717 pojadą z mniejszą częstotliwością kursowania. Druga możliwość to, że linia kolejowa rusza ze stacją Pruszków. Pociągi SKM dojeżdżają do Pruszkowa, autobusy linii ZP będą jeździły w godzinach szczytu, linia ZW zlikwidowana, autobusy linii 717 pozostaną bez zmian – mówi Tomasz Kunert, rzecznik prasowy ZTM.

Na trzy dni przed uruchomieniem szlaku nic nie jest więc pewne. Bez jednoznacznej odpowiedzi pozostaje najważniejsze pytanie czy w ogóle Pruszków uda się do poniedziałku uruchomić.

A i to nie koniec wątpliwości. Jak już wspomnieliśmy, powrót pociągów nie oznacza zakończenia prac na linii. – Kontynuowane są prace w przejściach podziemnych. Wykonawca przygotowuje tymczasowe, bezpieczne dojścia na perony w Ursusie, Piastowie, Parzniewie, Brwinowie i Milanówku – informuje Karol Jakubowski.  

Dlaczego jest to problematyczna kwestia? O swoich zastrzeżeniach mówi nam Arkadiusz Kosiński, burmistrz Brwinowa. – To będzie problem. Bardzo żałuję, że odbywa się to w tak nieprzygotowany sposób, że zapadły jakieś odgórne decyzje i koleje ruszają tak naprawdę miesiąc, dwa miesiące za wcześnie. Wejścia na stacje będą wyznaczone na końcach stacji po przejściu przez tory. Efekt jest taki, że jak ktoś stoi u podnóża torów, to żeby wejść na peron ma do pokonania 300 metrów. Z niezrozumiałych względów uruchomiony zostanie też przystanek w Parzniewie. Zgodnie z harmonogramem jego termin realizacji to był luty przyszłego roku. Efekt jest taki, że w tej chwili mamy przystanek w polu, nie ma żadnych miejsc parkingowych. Nie ma gdzie zostawić samochodu, jest jedno wielkie błoto. Na samej stacji w Brwinowie pozostaje kwestia windy. Będzie ona montowana dopiero w pierwszych dniach października. Zgodnie z przepisami póki jej nie ma, nie można oddać do użytku schodów. To stanie się pewnie na początku listopada. Nasi mieszkańcy przez półtora miesięcia będą biegac dookoła. Poza tym przechodzenie przez tory jest problematyczne. Ludzie się spieszą, w ostatniej chwili mogą wpaść pod pociąg – zaznacza brwinowski włodarz.  

Rozwój sytuacji i ostatnie przygotowania do poniedziałkowego wznowienia ruchu pociągów będziemy na bieżąco śledzić na łamach portalu WPR24.pl.

Byłeś świadkiem wypadku? Stoisz w gigantycznym korku? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie? Poinformuj o tym innych mieszkańców Pruszkowa, Grodziska i okolic. Przesyłaj zdjęcia i informacje do redakcji WPR24.pl na adres e-mail: kontakt@wpr24.pl lub SMS i MMS pod nr tel. 600 924 925.